101st.AD 101st.AD
To Klan w Call of Duty 2 w Wersji 1.0
101st.AD
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Strona www

 
Odpowiedz do tematu    Forum 101st.AD Strona Główna -> STRONA WWW JEST ZROBIONA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł
Super Admin



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krakowa

PostWysłany: Pią 17:01, 10 Sie 2007    Temat postu: Strona www

Naszą strone znajdziecie na [link widoczny dla zalogowanych] musicie się tam zarejestrować

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 31 Lip 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:59, 13 Sie 2018    Temat postu:

"Ukryte tam, gdzie plynie sucha rzeka, w miejscu ostatniego spoczynku starozytnych krolow".

Ponownie rozejrzala sie dookola, teraz juz spogladajac zupelnie nowym okiem, szukajac czegos, czegokolwiek, co by sie wydalo inne. niz byc powinno. Przygladala sie uksztaltowaniu ziemi, drzewom, poszyciu, az wreszcie zwrocila uwage na plytkie wglebienie w ziemi i szary plaski kamien tuz obok, ledwo widoczny pod splatanym plaszczem korzeni dzikiego jalowca.

Podeszla blizej, kucnela. Odgarnela podszycie, zajrzala w zielona wilgoc pod korzeniami. Dojrzala krag ulozony z osmiu kamieni. Wsunela dlon miedzy liscie i brudzac rekawiczke na zielono, sprobowala sprawdzic, czy cos pod kamieniami schowano.

Najwiekszy z nich dal sie szybko obluzowac. Przysiadla na pietach i polozyla go sobie na kolanach. Smola albo czarna farba wymalowano na nim znak: piecioramienna gwiazde w kole.

Odlozyla go na bok. Musiala jak najszybciej sie przekonac, czy znalazla miejsce ukrycia kart. Jakims wiekszym badylem rozgarnela ziemie na boki. I ujrzala fragment grubej tkaniny, ukrytej w zaschlym blocie. Kamienie mialy ja przytrzymywac.

Poslugujac sie kijem jak lopata, kopala dotad, az wyciagnela tkanine spod ziemi. Zakrywala ona niewielkie wglebienie. Leonie nabrala nowych sil. Dzgala i szarpala, kopala i orala, odgarniajac na boki zaschly mul i robaki, i mnostwo czarnych zuczkow... w koncu trafila na cos twardego.

Jeszcze troche i przekonala sie, ze patrzy na zwykla drewniana szkatulke z metalowymi uchwytami. Owinela wokol nich zniszczone rekawiczki, zlapala za nie, pociagnela. Ziemia nie chciala oddac skarbu, lecz dziewczyna byla uparta i szarpala do skutku. Z miekkim, mokrym plasnieciem skrzyneczka znalazla sie na powierzchni.

Dyszac ciezko, Leonie zaciagnela ja w suche miejsce i postawila na znalezionej tkaninie. Rekawiczek juz i tak nie daloby sie uratowac, wiec wytarla nimi skrzynke do czysta i powoli uniosla wieko. W srodku byl jeszcze jeden pojemnik, tym razem metalowy. Co tu duzo mowic, po prostu sejf, mniej wiecej taki, w jakim mama trzymala swoje najcenniejsze drobiazgi. Leonie wyjela go ze skrzynki, zamknela ja i postawila sejf na wierzchu. Zamkniety byl na klodeczke, o dziwo, otwarta! Odlozyla ja na bok. popchnela wieko w gore. Niechetnie, powoli, jednak ustapilo.

Pod koronami drzew panowal polmrok, we wnetrzu kasety rowniez nie bylo jasno, wiec nie od razu zobaczyla, co jest w srodku. Gdy wzrok jej przywykl do ciemnosci, dojrzala jakas paczuszke, owinieta kawalkiem ciemnego materialu. Bez watpienia rozmiarow talii kart. Otarla brudne rece o suche halki, a nastepnie ostroznie rozsunela na boki rogi tkaniny.

Przed oczami miala rewers karty do gry, wiekszej niz te, do ktorych przywykla. Ciemnozielony jak soczysty las, ozdobiony zawilym wzorem srebrnych i zlotych filigranowych linii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 31 Lip 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:59, 13 Sie 2018    Temat postu:

Nie minelo piec minut, a juz znalazla dziure w ogrodzeniu. Zdjela kapelusz, przykucnela i przesliznela sie na druga strone. Co za ulga! Strzasnela z zakietu liscie i kolce, strzepnela zaschle bloto z kraju spodnicy i z nowa energia ruszyla przed siebie, zadowolona, ze jest juz niedaleko celu.

Teren tutaj byl bardziej stromy, dach z galezi ciemniejszy i gesciejszy niz gdzie indziej. Szybko zdala sobie sprawe, ze trafila do bukowego lasu i jesli nie zachowa ostroznosci, droga moze ja poprowadzic obok grobowca.

Hm... A czy byla inna trasa?

Co kilka chwil trafiala na skrzyzowanie sciezek, jeden zagajnik przypominal drugi, wiec mogla sie kierowac tylko sloncem, a ono - w cieniu drzew - takze nie bylo wiarygodnym przewodnikiem. Mimo wszystko uznala, ze jesli bedzie caly czas szla w jedna strone, w koncu trafi na parkowe trawniki, otaczajace dom. Miala jedynie nadzieje, ze nie przyjdzie jej mijac grobowca.

Przeciela jakis stok, trzymajac sie niknacej drozki, ktora wyprowadzila ja na polane. Nagle, miedzy drzewami, dostrzegla zbocze po drugiej stronie Aude. Miejsce szczegolne, ktore wskazal jej Pascal. Uswiadomila sobie, ze wszystkie charakterystyczne punkty krajobrazu, obciazone diabelskimi nazwami, byly doskonale widoczne z Domaine de la Cade. Fotel Diabla, Diabli Staw, Rogata Gora. Powiodla wzrokiem wzdluz horyzontu. Aha, jeszcze i to miejsce, gdzie spotykaly sie dwie rzeki La Blanque i La Salz, zwane le benitier.

Odsunela od siebie obraz poskrecanego ciala demona, jego zlosliwych. wrogich niebieskich oczu. Ruszyla dalej, spiesznie stawiajac kroki na nierownym gruncie i powtarzajac sobie, ze nie ma powodu sie przejmowac jakas rzezba, a tym bardziej obrazkiem.

Zbocze prowadzilo ostro w gore. Po chwili zniknely opadle liscie i galazki, ustepujac miejsca kamykom. Owszem, w pewnej odleglosci rosly krzewy i drzewa, lecz ona znalazla sie na dziwacznej drodze jak na plachcie brazowego papieru, rzuconego w zielony krajobraz.

Zatrzymala sie, rozejrzala uwaznie. Wysoko na


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 31 Lip 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:00, 13 Sie 2018    Temat postu:

Baillard usiadl w fotelu.

-Si es atal es atal - mruknal w dawnym jezyku. Co ma byc, to bedzie. - Ale wolalbym, aby temu dziecku zostalo to oszczedzone.





ROZDZIAL 73





Leonie biegla rue de l'Hermite, wygladzajac rekawiczki na nadgarstkach i mocujac sie z guziczkami. Skrecila gwaltownie w prawo; jeszcze pare krokow wzdluz sciany budynku poczty i bedzie na miejscu.Niestety, podwojne drewniane drzwi byly zamkniete na glucho. Uderzyla w nie piescia.

-Halol S'il vousplaitl - Dopiero trzy minuty po dwunastej. Na pewno ktos tam jeszcze jest! - II y a quelquuril Cest vraiment important! - Tak, to naprawde wazne. Czy ktos tam jest?

Zadnego znaku zycia. Zastukala i zawolala jeszcze raz, lecz nikt sie nie pojawil. Natomiast z okna po drugiej stronie ulicy wychylila sie podenerwowana jejmosc z dwoma siwymi warkoczami. Kazala jej przestac halasowac.

Dziewczyna przeprosila. Uswiadomila sobie, ze zachowala sie rzeczywiscie niemadrze, sciagajac na siebie uwage. Jezeli faktycznie byl do niej list od pana Constanta, musial jeszcze zaczekac. Z cala pewnoscia nie mogla zostac w Rennes-les-Bams do czasu, az po poludniu poczta zostanie otwarta na nowo. Bedzie musiala wrocic przy innej okazji.

Targaly nia sprzeczne emocje. Z jednej strony, byla na siebie wsciekla, ze nie zalatwila najwazniejszej sprawy, z ktora przyjechala do miasta. Z drugiej, miala wrazenie, jakby ktos jej zawiesil wykonanie wyroku.

Przynajmniej sie nie dowiedzialam, ze pan [link widoczny dla zalogowanych]
nie napisal, pocieszala sie.

Pokretne wytlumaczenie podnioslo ja na duchu.

Zeszla nad rzeke. Daleko, po lewej, widziala pacjentow uzdrowiska, siedzacych w zelazistej wodzie bains forts. Za nimi staly rzadkiem pielegniarki w bialych fartuchach i szerokich czepkach, przywodzacych na mysi ptaki z rozlozonymi skrzydlami.

Przeszla na drugi brzeg i calkiem latwo znalazla sciezke, ktora pierwszego dnia poprowadzila ich Marieta. Las bardzo sie zmienil. Niektore drzewa stracily liscie, poddaly sie jesieni i gwaltownym burzom. Ziemi? pokrywal miekki kobierzec w barwach zlota, bordo i miedzi. Leonie przystanela na moment, myslac o swoich akwarelkach. Le Mat ciagle jeszcze nie mial tla, moze by mu ofiarowac bogate, nasycone barwy jesiennego lasu?

Szla coraz wyzej, otulona miekkim rekawem wiecznie zielonych roslin. Na sciezce i po obu jej stronach coraz wiecej bylo patykow, obtraconych galezi, luznych kamieni, szyszek i lsniacych brazowych kasztanow. Zatesknila za domem. Za matka. Za tradycyjnymi, pazdziernikowymi spacerami po Parc Monceau, gdzie zbierali owoce kasztanowcow. Przypomnialy jej sie jesienie z dziecinstwa.

Rennes-les-Bains zostalo w dole. Przyspieszyla kroku. Choc miasto bylo ciagle niedaleko, nie mogla sie oprzec wrazeniu, ze weszla w dzika glusze. Drgnela, gdy jakis ptak poderwal sie do lotu, ciezko bijac skrzydlami. Zasmiala sie nerwowo. To tylko golab. Skads z daleka dobiegly ja odglosy strzalow. Ciekawe, czy Charles Denarnaud byl posrod mysliwych.

Przyspieszyla kroku i wkrotce znalazla sie przy ogrodzeniu majatku. Gdy ujrzala tylna furte, poczula nieklamana ulge. W kazdej chwili spodziewala sie zobaczyc pokojowke z kluczem.

-Marieta!

Odpowiedzialo jej tylko echo. Cisza mowila wyraznie: nikogo tu nie ma.

Leonie sciagnela brwi. Dziwne. Przeciez Pascal sam zaproponowal... A Marieta, choc trzpiotka, polecenia wykonywala, jak jej [link widoczny dla zalogowanych]


Moze znudzilo sie dziewczynie czekac?

Leonie chwycila za furte, potrzasnela. Zamknieta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum 101st.AD Strona Główna -> STRONA WWW JEST ZROBIONA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin